Mam ochotę na opowiadanie ciut krwawe.. może napiszę FF - tak, zrobię to na pewno, ale jeszcze inną książkę tym razem ;'D Ale nie mam pomysłu. Pierniczę to, piszę dalej to - "tego nowego"
Wielokrotnie zastanawiałam się nad imieniem dla córki. Tak, córki. Cieszyłam się, chociaż Meyer był lekko zawiedziony. W końcu przypomniałam sobie, że gdyby nie porywacze o imieniu Tom i Terwoi nadal żyłabym w samotnej ciszy, a dzięki temu że okazało się że jednak kocham chłopaka, postanowiłam nazwać dziecko Tomoe. Poinformowałam męża a on.. no cóż. Chyba mu się podobało. Jutro miał być termin. Siedziała tak, i patrzyła przed siebie. Wkrótce, po narodzinach, miała wyruszyć w podróż. Nie wiedziała czy wróci. Wyprawa miała być ciężka i mogła pochłonąć dwa miesiące. Wahałam się czy zabrać córeczkę, czy też zostawić. Wyruszałam w prywatnych sprawach w góry, a ich dom leżał niedaleko morza.
***
Następnego Dnia;
Wróciłam z szpitala trzymając w rękach małą czarnowłosą istotkę.
- Piękna..- szeptałam. Meyer wychodził lekko przygnębiony - dopiero dzisiaj doszły go słuchy o wyjeździe ukochanej. Miał zostać tylko z Tomoe.. Tak, zdedecydowałam że mała zostaje. Po krótkce nie chciałam by mała mnie zapamiętała, chociaż wiedziałam że wpłynie to na negatywne stosunki matki z córką. Ale nie miałam większego wyboru. Po prostu spakowałam najpotrzebniejsze z rzeczy i wsiadłam do pociągu. Usiadłam na wolnym miejscu. Jechałam długo, aż w końcu znalazłam się w pobliżu gór. Weszłam tam, gdzie należało wejsc; do ciemnej, głębokiej jamy. Położyłam tam wszystko co miałam - pieniądze, ubrania, wszystko - nie oszczędzono mi także ciała. Po krótkim czasie stałam się zwykłą duszą bez ciała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz