Dziękuję, nie mam za co. Czytajcie jak chcecie a jak nie to spadać.
Przeszukałam każdą półeczkę, pod łóżkiem, wszędzie! Aż w końcu znalazłam - moją książkę. Otworzyłam na stronie w której zaprzestałam czytać.
``Dziewczyna odkryła zupełnie nieznany swiat, miała tam każdego[..]
To zaczynało być po prostu dziwne. Ale zapomniałam o tym gdy wręczono mi zaproszenie na kolację, do dworu. Nie miałam nic ładnego, spodziewałam się tam białych sukni i innych rzeczy tego typu więc zaopatrzyłam się w parę groszy i poszłam do miasta na zakupy. W połowie drogi dołączył do mnie burawy kotek. Schyliłam się by go pogłaskać, ale on uciekł w oka mgnieniu. Wzruszyłam ramionami. Tak, i wtedy nadszedł kluczowy moment rozdziału. Gdy wyprostowałam się, ujrzałam ciemną przestrzeń. Nie byłam już na słonecznej uliczce ale w chłodnym, oziębłym miejscu.. jakby lesie. Tak, to był niewątpliwie las. Porywacz odsłonił mi oczy, jednak ręce i nogi pozostały w sznurach. Miałam ochotę go zapytać, kim jest i czego od mnie chce. Ale wolałam się dokładnie przyjrzeć sprawcy. Miał szatynowe włosy, muskularną sylwetkę i ciemne oczy. Znałam postać, tak. Rozpoznawałam ją, ale byłam zbyt oszołomiona by przypomnieć sobie skąd ją znam. W końcu wzebrałam w sobie całą odwagę drzemiącą w moim ciele i zapytałam.
- Uwierz, ja tego nie chcę robić. - mruknął. O dziwo, zauważyłam kątem oka jak odwiązuję węzy. Pochwycił moje ramiona i pomógł wstać. Ciało miałam obolałe. Złapał mnie bardzo mocno, ale dzięki temu lekko zaczynałam chodzić. Poszłam w głąb lasu z nim..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz