czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 2 - nowego.

Trzecia klasa gimnazjalna nie była łatwym wyzwaniem, ale uszło w tłoki. Lekcji było dużo, więc dochodziła już dwudziesta pierwsza. Byłam zmęczona, i po lekcjach i po przeszukiwaniu księgarń więc zasnęłam szybko. Całą noc zastanawiałam się, jak to jest mieć osobę której zawsze się wyżalasz. Nie miałam nawet psa czy kota, nie miałby się nim kto zająć. Leżałam tak kilka minut i pogrążyłam się w głębokim snie. Gdy nadeszło rano, nie łatwo mi było wstać. Spało mi się wyjątkowo dobrze. Rano przejechałam wzrokiem po książce i westchnęłam. Z dziwnego powodu zapomniałam o niedzieli. Spojrzałam na zegarek,  było już późno. Zbiegłam do kuchni ogarniając to co miałam na głowie. Zdziwiona zauważyłam ojca, siedzącego przy stole. 
- Tato, ty nie w pracy? - zapytałam. 
- Dzisiaj niedziela.. - odparł lekko zadziwiony. 
- Ach.. - westchnęłam. Jak miałabym być szczera przyznałabym że nie lubię weekendów. Zawsze się nudziłam, a skoro lekcje miałam odrobione nic mi nie pozostało. Książki nie chciałam przeczytać od razu, więc zostawiłam ją w spokoju i wyszłam. Przechadzałam się po wiosce, obserwując pary - starsze i młodsze. Każdy miał swoją osobę, niektórzy mieli zwierzęta niektórzy przyjaciela a jeszcze inniejsi mieli dziewczynę lub chłopaka. Tylko ja byłam sama, osamotniona jak słup. Ale szłam dalej. Zaszłam do małej, starej chatki. Wydawała się opuszczona, a drzwi miała otwarte. Weszłam, zaciekawiona. W oczach miałam blask, a usta były lekko rozszerzone. 
- A co ty tutaj robisz? - zapytała starsza kobieta. Krzyknęłam przerażona. 
- Yyy.. -j-ja.. przepraszam! - pisnęłam i wybiegłam. Starsza kobieta złapała mnie za ramię. 
- Dziecko, zostań jeżeli chcesz. Nie mam nikogo, syn pracuje daleko stąd, zapomniał o mnie, rodziców nie mam, a sąsiedzi sądzą że ten dom stoi pusty.. - wystękała z łzami w oczach. Miała je koloru zielonego, a siwe włosy były nieogarnięte, ubranie natomiast schodzone i wielokrotnie podziurawione. Zrobiło mi się strasznie żal kobiety, ja sama mogłam skończyć podobnie. 
- Jeżeli sprawi pani to uciechę chętnie zostanę na godzinkę. - usmiechnęłam się. Jej twarz wykrzywił grymas, mający za rolę powiedzieć że to wspaniała wiadomosc. Wskazała  ręką na mały salonik. Miesciły się w nim dwa fotele i kanapa. Usiadłam na starym fotelu. 
- Od jak dawna jest tu pani sama? - zapytałam z współczuciem. 
- Nie wiem ile minęło.. może 25 lat. - westchnęła. Otworzyłam szerzej oczy. 
- Wie pani co, ja dzisiaj nie mam tak dużo czasu, przyjdę jutro na dłużej! - powiedziałam. Chciałam pomagać kobiecie. 
- Obiecujesz? - zachlipiała. Mocno potrząsnęłam głową i wyszłam delikatnie unosząc kąciki ust. Rozmawiałam z nią trochę, wydawała się interesującą osobą...



Początek wkleilam z pingera, a potem zrobiłam tak by pisać tym efektem :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz