piątek, 14 czerwca 2013

Hej.

W poscie napomknę o nowym rozdziale opowiadania. Tego nowego. Wszystko się rozwaliło, tak jak moje życie. 





Siedziałam przy tej rzece. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu że jakas osoba jest tuż za mną. 
- Kim jestes? - zapytałam szeptem. 
- Osobą która ma za zadanie zaprowadzić Cię do pewnego miejsca. - odszeptał.
- To zaprowadź. 
Wstałam i ruszyłam za mężczyzną. Nie znałam go, pamiętałam dobrze zasady nie ufania obcym. Ale nic mi nie pozostało. Wprowadził mnie do gęstego lasu, szłam za nim wiernie niczym pies. 
- Stań tu. Na mój znak idź dalej. - powiedział. W jego głosie dało się wysłyszeć małą sympatię i smutek. Dał znak. Podeszłam i zapytałam o jego humor. 
- Tutaj nie da się być w dobrym humorze. Jeżeli są dni szczęscia wychodzą na złe, przyjaźń już tu nie istnieje, a miłosc? Jest jak zagrożony gatunek, krytycznie zagrożony ; jak już istnieje, wiadomo że wkrótce wyginie. Wiele osób za nią zatęskni, ale nikt jej nie wskrzesi. Takie jest życie, nie zmieni się tego.  Nawet gdyby się próbowało, wszystko wyjdzie na nic.  A najgorsze są te osoby które zawsze dobiją. Obiecują dozgonną przyjaźń, pojawia się osoba lepsza,zostawiają cię samą z starganymi uczuciami.  Tak, na samym srodku, nigdy już nie zaznasz tego posmaku. Twoje życie zmieni na zawsze, a sama będzie się doskonale bawić. - odparł. Dobrze to znałam, moja "niby naj" nastawiała każdego przeciwko mnie. A niech się wali. 
- Masz kluczyk? - zapytał jeszcze smętniej. 
- Tak, mam. - odparłam. Wyjęłam go z sznureczka i otworzyłam drzwiczki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz